środa, 8 października 2014

Fast foody #2 - październik



Jesień w pełni, wieczory coraz dłuższe. Więcej czasu spędzamy w domu, więcej czytamy, nie chce nam się ruszać.. Jest na to metoda. Z dzisiejszymi linkami do fajnych miejsc jakie znalazłam najpierw nie będziecie mogli się oderwać od czytania, ale potem…lektura zmotywuje Was tak, że nie zostanie nic innego jak wstać i pójść na siłownię. Albo pobiegać.

Gotowi? Start!

Na pierwszy ogień idzie Panna Anna Biega. Poleciła mi ją koleżanka, weszłam na bloga…i pokochałam od razu. Bije stamtąd tyle energii i radości z biegania, że od razu chce się wyjść na pole. A jeżeli nie macie na to na razie ochoty, to nic się nie dzieje, bo Panna Anna pisze tutaj  jak radzi sobie z takimi momentami

Naszła was ochota na zrobienie czegoś wegańskiego? Wyszukiwarka findingvegan.com to coś dla was!

Kolejny przepis z półki „dla wegan”, no ale kto powiedział, że tylko oni mogą tak pysznie jeść? Jak najdzie mnie ochota na humus (w sumie, to chodzi za mną już od jakiegoś czasu), przepis z jadłonomii będzie jak znalazł.

Organizacja życia jest ważna. A jak się ma ładny organizer, to jakoś łatwiej o wszystko. A jeżeli dodatkowo jest zrobiony własnoręcznie dzięki projektowi od Aliny (http://designyourlife.pl/diy/diy-organizer-kalendarz-do-wydrukowania-czyli-jak-sie-zorganizowac/) to już w ogóle wszystko jest cacy. (Prawdopodobnie już wiecie z facebook'a, moja wersja tego kalendarza jest na zdj. u góry).

Starszy facet. Po zawale. I biega. PÓŁMARATONY. W moim przypadku tekst – motywator, bo skoro on może i daje radę, to jak ja o wiele młodsza i zdrowsza mam sobie nie poradzić?

Co właściwie jest z tym zdrowym stylem bycia? Przereklamowane? Chwilowa moda i boom na wszelką aktywność fizyczną? I kto chce na tym zarobić? Rozkminy na ten temat znajdziecie o tu:

Kolejny motywator tym razem w postaci video


Kolejny blog o bieganiu odkryty w ostatnim miesiącu. Magda i Zosia z  bloga Kobiety Biegają piszą w jednym z archiwalnych postów o tym jak ubierać się na trening, kiedy zrobi się chłodniej. Zarówno to, jak i całą resztę wpisów czyta się jednym tchem. Zwłaszcza relacje z zawodów J

Na koniec pierwszy list do św. Mikołaja, jeżeli to przeczyta (a mam nadzieję, że taki szanujący się święty ma monitoring na całe internety) to poproszę  książkę. Bo chcę przeczytać. Bo jest o (kto by pomyślał) o bieganiu.

Na dziś to tyle. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam swoją monotematycznością, ale po 5 tygodniach regularnego trenowania (i po kilku miesiącach biegania w ogóle) mam fazę „jaram-się-bieganiem”. Więc wybaczcie, ale będę się jej dalej oddawać z dziką przyjemnością ;)

Podziel się ze znajomymi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz