środa, 18 grudnia 2013

Rusz tyłek sprzed tego komputera.



Mam studia takie, jakie mam. Siedzę przed komputerem ostatnio do pożygu. A jeśli nie przed komputerem to i tak siedzę. (Albo bujam się po szpitalach, ale to inna historia :)I nie piszę tego po to żeby narzekać (są inne sposoby żeby to robić ^^), ale żeby uświadomić sobie i wam pewną rzecz.
Zaczynało mnie wkurzać to, że siedząc tyle czasu zaczynam czuć się jak stara babcia. Bolą mnie plecy, boli mnie wszystko, mam serdecznie dość.
Ambitnie sobie powiedziałam, że będę ćwiczyć. Nawet mi się w listopadzie udało. 2 dni.

A w grudniu?

Zaczęłam pisać. A nie lubię robić czegoś i mówić: tak powinieneś, bla bla bla, a samej mieć w nosie swoje słowa. Stwierdziłam, że trzeba coś zrobić, chociażby z bolącymi plecami.

Od tygodnia zamiast z bolącymi plecami, chodzę z zakwasami (tak wiem, że to niewłaściwe słowo).
I ups, wiem że kręcę na siebie w tym momencie bicz. Bo teraz już nie ma tak łatwo.
Co będzie jak mi się odechce i przestanę?

Nie wiem.
Ale mam nadzieję, że coś takiego się po prostu nie wydarzy. Będzie mi zwyczajnie w świecie głupio. Nie jestem idealna, i nie będę ukrywać, że wysiłek fizyczny przychodzi mi z łatwością, chociaż kiedy już zacznę ćwiczyć, to mnie zwyczajnie cieszy. A satysfakcja z pokonania siebie jest czymś co mnie motywuje bardzo mocno.

Pamiętaj. Jeden mały krok.
Wstajesz sprzed biurka/komputera/czegokolwiek.
Ubierasz dres.
Włączasz np jakiś filmik na youtubie z ćwiczeniami.
Odpalasz ulubioną muzykę.
Skaczesz i męczysz się przez jakieś 40 minut.
Umierasz ze zmęczenia i jesteś z siebie dumny.

Tylko rusz ten tyłek.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz