Spodobało mi się chwalenie jak idzie mi dbanie o codzienną
dawkę ruchu, z jednej strony mówię całemu światu: „hej, udało mi się zrobić to
i to”, a z drugiej uznałam, że taki swego rodzaju pamiętnik jest rewelacyjnym
sposobem na obserwowanie własnego rozwoju.
W poprzednim tygodniu (możecie poczytać o nim TUTAJ),
założyłam sobie 6 dni treningowych i 1 na regenerację i słodkie obijanie się
:D, dodatkowo postanowiłam spróbować rannego treningu i dodatkowego wysiłku po
zrobieniu planu biegowego. I z dumą oświadczam, że udało mi się w 100% z
rezerwą na więcej!
Poniedziałek: top
5 z danego dnia powtórzone w 3 seriach + kilka ćwiczeń ze skalpela wyzwanie
Wtorek: bieganie
wg planu – bez umierania z braku powietrza. I to rano (no dobra, o 9. Ale na
wakacjach to dla mnie rano, więc się liczy :D). Mimo pierwotnych planów nic
więcej tego dnia nie zrobiłam, ale i tak było spoko.
Środa: top 5: 7
zestawów po jednej serii każdy. W założeniach miałam 8 zestawów, ale po 7 dałam
sobie siana. Nie ma co porywać się od razu z motyką na słońce i zaharować do
niemożliwości. A następnego dnia nie być w stanie ruszyć ręką czy nogą.
Czwartek: chyba
najbardziej różnorodny dzień pod względem ćwiczeń: bieg wg planu, potem zestaw
„ćwiczenia na płaski brzuch” z książki i top 5 w ilości 1 seria razy 3.
Piątek: ćwiczenia
Ewy o wdzięcznej nazwie „Ekstra figura” (co właśnie mnie skusiło, hehe) nagrane
pod patronatem Shape’a. Miłe i przyjemne prawie 45 min wysiłku.
Sobota: bieg wg
planu – tym razem interwały biego – marszowe. Chyba moje ulubione.
Niedziela: REGENERACJA,
to piękne słowo :D na jego dźwięk aż się uśmiecham.
Podsumowując: Przypomniałam sobie jak bardzo lubię bieganie
i czemu daje mi to tyle radości. Nie mam tutaj na myśli sławnego haju
endorfinowego, ale satysfakcji z pokonywania swojego „nie chce mi się/ nie dam
rady”, robienia czegoś co daje poczucie wolności i wyjątkowości – w końcu nie
wszyscy dadzą radę przebiec tyle co ja! Kilka razy ćwiczyłam dłużej niż pół
godziny, wzrasta powolutku moja wydolność tlenowa.
Ćwiczenie przez końcówkę tygodnia wymagało ode mnie
większego wysiłku woli, znalezienia czasu, zmuszenia się. Ale za to satysfakcja
po skończonym treningu wynagradza wiele J
Co w przyszłym tygodniu? 1, albo 2 treningi rano – tak dla
czystej przyjemności (oczywiście reszta treningów tez się odbędzie J) I spróbuję ograniczyć
słodycze w przyszłym tygodniu. Czy mi wyjdzie, zobaczymy :)
Ciao

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz